sobota, 26 listopada 2011

Katol Młot i jego krucjata. Vol. I.

Ateizm jest niemęski? Co to w ogóle za tytuł? Jaki w tym sens? O co tutaj chodzi? Temat tak związany z tekstem jak Roman Giertych z przypadkową, mongolską rodziną. ZOBACZ

Podróż po blogach jest trochę jak, podróż po nieznanych światach ludzkich umysłów. Jedne bawią, inne zachwycają racjonalizmem i prostotą (w pozytywnym znaczeniu) a jeszcze inne przerażają. Co przeraża najbardziej? Światy religijnego fanatyzmu, są one jak sceneria z horroru o czarownicach, stosach, inkwizytorach i mizoginistycznych mordercach psychopatach. Świat taki jest ciemny, jak mroczne, zimne zamczysko ze ścianami pokrytymi arrasami pełnymi scen wprost z koszmaru. Gdzieś w lochach słychać szlochanie i jęki, z komnat dobiega szaleńczy śmiech, przekleństwa, wściekły krzyk i odgłosy orgii za drzwiami, które zamknięto na klucz... ten z papieskiego symbolu. Największą komnatę, tą królewską, wypełnia szept i syk kłamstwa, obłudy, zdrady i knowań.

Oto jest blog http://mlot.blogspot.com - blog istnego młota, młota bo uderza on na oślep, wali tam gdzie go ręka propagandy poprowadzi. Uderza bezmyślnie, najczęściej w kowadło, ale nic na nim nie kuje, tylko się ściera, to mu jednak nie przeszkadza. Blog katola zwanego młotem to blog osoby chorej na bardzo znamienną w pewnej religii chorobę- nienawiść, której towarzyszą jeszcze inne schorzenia, tak jak głupota, ślepota oraz permanentna niechęć do uczenia się i poznawania prawdy. Po co poznawać prawdę, skoro ktoś nam daje wyrób prawdopodobny na złotej tacy, zachęca nas do jedzenia tej słodkawej papki, karze tym bezmyślnie rzucać na wszystkie strony, tak jak czyni to rozwydrzony bachor z jedzeniem. Każdy kęs czyni go co raz gorszym. Atakuje tą śmierdzącą papką każdego kto się zbliży, nawet jeśli nie ma złych zamiarów a tylko chce się przywitać. Wrogiem nie jest jedynie ta czarna, tłusta łapa, która go karmi, jako jedyna i słuszna jest mu prawdziwą matką i prawdziwym ojcem, dostawcą prawd uniwersalnych i gotowej odpowiedzi na każde pytanie. Nasz młot zwany będzie przeze mnie Katolem Młotem bo niczym Karol Młot uważa się za zdobywcę, wojownika, króla chociaż w rzeczywistości jest tylko młotem- jakim się w slangu określa ludzi ociężałych umysłowo -  a że ze swojej ciemnoty czyni oręż do prowadzenia wojenek, nie można go określić inaczej niż Katol Młot.

Nasz młot rzuca pierwszą porcję gównianej papki, kto obrywa? Ateiści a konkretnie ateiści rodzaju męskiego. Katol Młot pisze:
"ateizm, który nie potrafiąc kontrolować ludzkiej duchowości za pomocą nauki, chce udawać, że duchowy wymiar ludzkiego życia w ogóle nie istnieje"
Pomijając interpunkcję (bo nie każdy jest polonistą, ja również chociaż się staram) przyczepić się można do skrajnej niewiedzy Katola Młota, którego to zdaniem, ateizm wyklucza w ogóle sferę duchową  człowieka, czyli wyklucza ludzki umysł i jego ukryte możliwości. Zatem ateizm interesujący się nauką wyklucza naukę? Zdaniem Młota tak. Zdaniem Młota, poza standardowymi funkcjami ludzkiego umysłu nie ma już nic, jest za to Bóg i wiara odpowiedzialni za wszystko inne. Jego zdaniem "każdy człowiek funkcjonuje na dwóch płaszczyznach: w zwykłej namacalnej codzienności oraz w rzeczywistości wiary" Biedny bojownik ciemnej strony mocy nie wie, że ateista wierzy w inne dwie płaszczyzny, będące tym samym-  świadomość i podświadomość.

CZŁOWIEK bez wiary.

"Człowiek bez wiary jest tylko półczłowiekiem. - Johann Wolfgang Goethe"
A ja odpowiem inaczej- bo cytat użyty przez Katola Młota, mówi tylko o wierze a Katol Młot to religijny fanatyk- odpowiem tak
„Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru”
Fakt, człowiek który w nic nie wierzy daleko nie dojdzie, bo jeśli człowiek nie ma punktu zaczepienia i nie wierzy przede wszystkim w siebie, nie osiągnie wiele.
"„Wierzycie, że mogę to uczynić”? Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”
To słowa Jezusa z Nazaretu. Uleczył niewidomego, który uwierzył, że może zostać uleczony. Uwierzył nie w Boga, tylko w siłę Jezusa, uwierzył w siłę, w moc- jego podświadomość zadziałała na tej podstawie a podświadomość, to najpotężniejsza siła w ludzkim umyśle. Katol Młot twierdzi, że bez wiary w Boga nie ma nic... ale którego Boga? A co z ludami wierzącymi w innego Boga lub Bogów? Oni też mają swoje cuda bo mają swoją wiarę, bo PO PROSTU WIERZĄ w coś, co jest podporą dla ich wewnętrznej siły. Tak działa ludzki umysł, podświadomość musi mieć paliwo by pracować a tym paliwem musi być jakaś wiara, czy to w Boga Ojca, czy w Allach, czy w miskę ze spaghetti, czy w samego siebie. Ateista tworząc zatem potwora spaghetti, nie neguje duchowej płaszczyzny tylko pokazuje o niej pewną znaną już prawdę. Katol Młot jednak, woli z ateistami walczyć niż ich zrozumieć, w końcu taka jego natura- katolskiego młota- któremu zrozumienie przychodzi trudniej niż walenie na oślep. Zatem z Katolem Młotem porozmawiać można o wszystkim tylko nie o wierze, gdyż tutaj zamiast rozmowy będzie wyszczerzanie kłów i machaniem drewnianym mieczykiem. Warto dodać parę zdań o podświadomości, by tekst nie był sucharem jak u Katola Młota
"Przypuśćmy, że jesteśmy świadomie przekonani, że dobrze jest być nastawionym życzliwie do innych, lub też kochać innych (jak np. naucza tradycja chrześcijańska), jednak mając w swojej podświadomości szereg urazów i poczucia doznanych krzywd, tak na prawdę nasza świadomość postrzega rzeczywistość przez filtr tych podświadomych urazów"
Jakież to typowe dla ludzi wierzących. Pójść do kościoła, przytakiwać księdzu gdy mówi o miłosierdziu (np dla zygot, dla kobiet już nie) wysłuchać kazania przepełnionego fałszywą, wybiórczą miłością do bliźniego, popatrzeć na tych bliźnich -zwłaszcza z tej samej miejscowości- by ocenić ich ubiór i poplotkować. Po wyjściu ze świątyni, oczyściwszy się w ogniu modlitwy, można iść bić żonę, pić alkohol, złorzeczyć bliźniemu, obmawiać, okłamywać, pójść do kochanka lub kochanki itd. Podświadomość wierzącego z pewnością w dużej części wypełnia takie zdanie jak "spowiedź oczyszcza z winy" W końcu spowiadać się, to jak zrzucać balast po to, by za chwilę nabrać nowego, spowiedź daje złudzenie pozbycia się winy, która jest nam odpuszczana w zamian za wykonanie pokuty, gdy wierzący zgrzeszy zawsze może iść do spowiedzi by móc grzeszyć dalej. W świadomości wierzącego jest pojęcie grzechu wg wiary chrześcijańskiej, zatem bardzo subiektywne pojęcie grzechu, co sprawia że można bliżnich kochać, ale też -niektórych, tych wytkniętym palcem z ambony-nienawidzić a co za tym idzie, może traktować innych z góry i z nienawiścią, bo zawsze znajdzie coś, na swoje usprawiedliwienie. Wiara chrześcijańska buduję otoczkę z kłamstw i fałszywego obrazu świata. Chrześcijanin ma być miłosierny, dobry dla bliźniego a jednocześnie dla tego bliźniego, który nie jest taki sam, czyli wierzy w co innego, postępuje inaczej lub nie wierzy- chrześcijanin może być najgorszą bestią, religia na to pozwala, nakazuje wręcz pouczać wg zasad wiary i karać wg zasad wiary. Religia - islam i chrześcijaństwo zwłaszcza- odziera człowieka z godności, wypruwa z niego logikę, racjonalne myślenie i ludzkie reakcje na krzywdę innych. Gdy odejmiesz to z ludzkiej natury, to co pozostaje? Jej negatywne elementy, ładnie odziane w szatę obrzędów i rytuałów, w pojęcia dobra i zła, odpustu win, oczyszczenia modlitwą, przykazań i prawda wiary. Nic dziwnego, że wielu gorliwie wierzących to ludzie źli do szpiku kości, religia tak wytresowała ich podświadomość, że zbudowali sobie oni zupełnie inny świat wewnętrzny, w ich mniemaniu nie mylą się nigdy, co gorsza, ich podświadomość jest tak zaprogramowana, że mimo czynienia bliźniemu przykrości czują się świetnie, ba! Wręcz daje im to energię do kolejnych paskudnych czynów przeciw bliźniemu. Przykład: Fanatyczni katolicy potrafią posunąć się do zamordowania kobiety i lekarza, który dokonuje u niej aborcji w imię ochrony zygoty, która człowiekiem nie jest, jest tylko - mówmy szczerze- kupą komórek, w której we wczesnym stadium, nie ma nawet zalążka układu nerwowego. Obrona "życia" poczętego przez zabicie życia już dawno rozpoczętego? Czy takie osoby mają wyrzuty sumienia? Absolutnie nie, ich świadomość tak jak i podświadomość uznają to działanie za dobre, brak tutaj bliskich normalnemu człowiekowi, wyrzutów sumienia.  Zwłaszcza mężczyźni, którzy w religii chrześcijańskiej, mają uchodzić za twardych i gotowych na każdą "przeciwność" losu, są narażeni na niszczący wpływ religii. Najgorszy jest fakt, że taka religia jak chrześcijaństwo czy islam, daje złej stronie męskiej natury, ekskluzywne warunki do rozwoju. To religia chrześcijańska kobietę uważa za śmiecia, mężczyzna może nad nią panować i robić z nią co chce- wielu psychopatów na tym świecie marzy by realia były tak skonstruowane. Faktycznie zatem ateizm jest niemęski jeśli definicja mężczyzny sprowadza się do jaskiniowego pierwotniaka i przygłupiego mizogina (mizogin = mięczak) 

"Ateizm odczłowiecza, co widać choćby w takim wielkim poparciu ateistów dla mordowania nienarodzonych, cierpiących, biednych"
Cóż, nie wiem czym są nienarodzeni, co to za stworzenia, wiem za to czym jest zygota, płód... Nie wiem jak można być tak nieludzkim dla kobiet, NARODZONYCH istot, które nie chcą cierpieć na rzecz komórek, mających ludzkie DNA i zaledwie zalążek układu nerwowego... i nic poza tym. Rodzicielstwo to rzecz świadoma a nie przypadkowa, zmuszanie do jeżdżenia autem po wypadku jest chyba nienormalne, jak ulegamy wypadkowi, czasu nie cofniemy za to likwidujemy skutki. Gdy kobieta i mężczyzna zabezpieczają się podczas seksu, czynią to by nie mieć dzieci, jeśli zdarzy im się wypadek bo środki zawiodą, to mają PRAWO -a SZCZEGÓLNIE KOBIETA- do usunięcia skutków tego wypadku. Wygląda na to, że rodzenie dzieci powinno być u kobiety czynnością podobną do wydalania (co seks -to dziecko) przynajmniej tak się wydaję wgłębiając się w realia wiary chrześcijańskiej, kobieta nie ma w tej religii prawa do samorealizacji. Gdy pojawia się dziecko, którym należy się zająć a zamyka się milion innych dróg, społeczeństwo nie pomaga bo matka businesswoman nie jest mile widziana, oczywiście z winy religijnego, parusetletniego prania mózgu. Zdaniem wiary chrześcijańskiej, rodzicielstwo to jedyna droga dla kobiety, nie jest tutaj istotna gotowość, wiedza, odpowiedzialność, dojrzałość czy status materialny (bo dziecko to nie krowa, na łące się nie wypasie samo) ważne jest rodzenie i prawo nienarodzonego, prawo narodzonych się nie liczy. Kobieta ma być narzędziem do zaludniania, matką ale nie człowiekiem np sukcesu, naukowcem, pasjonatką tylko matką i żoną.  Widać wiara odziera nie tylko z logicznego myślenia ale i ze współczucia. Lepiej chronić komórki bez świadomości (tym samym podświadomości zatem bez duszy) niż kobietę, wszak kobieta w religii chrześcijańskiej ma - mówiąc kolokwialnie- przesrane. Kobieta w katolicyzmie, jest posługą dla mężczyzny, jest przyszłą matką, zanim stanie się matką jest niewiele wartą istotą, gdy zajdzie w ciążę staje się nośnikiem dla płodu, bezosobowym czymś z macicą wypełnioną tzw "nienarodzonym bytem ludzkim", dużo ważniejszym od niej samej. To jest za prawdę potworny schemat myślenia!
Ponoć ateiści mordują również cierpiących...hmmm...mniemam że chodzi o eutanazję. No cóż, wszak lepiej patrzeć katując siebie (a może ciesząc chore żądze?) na potwornie cierpiącego człowieka, na cierpienie członka rodziny, który jest niczym roślina, który krztusi się własną flegmą, robi pod siebie, nie poznaje ludzi bo jego umysł przestał działać. Widocznie trzymanie ludzi przy cierpieniu do kresu ich fizycznych sił (bo psychiczne umarły już dawno temu lub umierają) jest oznaką litości i miłosierdzia. To jest egoizm i nic więcej! To jest egoizm połączony z czymś potwornym, czego nawet nie umiem nazwać. Nie dać bliskiej osobie zaznać spokoju, nie pozwolić jej podświadomości przejść do kolejnego etapu, by tylko mieć ją jak najdłużej przy sobie, by móc patrzeć na to cierpienie, by móc pokazać się przed sąsiadami i proboszczem. "Mordowane cierpiących" - to raczej pasuje do popleczników Kościoła Katolickiego, zwłaszcza w dawniejszych czasach. Najpierw wpędzić w cierpienie a później zamordować, chwilę jeszcze patrząc na to cierpienie i racząc nim swój psychopatyczny umysł. Na koniec warto wspomnieć, że eutanazja to "dobra śmierć" po grecku, uśmiercenie z litości osoby, dla której nie ma już szans, która sobie tego życzy, lub której świadomość  już dawno odeszła i jest tylko wegetującą formą życia w ludzkiej postaci, nie ma już tej osoby, jest tylko jej żyjące ciało, rodzina może zadecydować wtedy o eutanazji, w innych przypadkach nie ma eutanazji. Wystarczy pójść do szpitala i stanąć przy łóżku osoby u kresu żywota, chorej na alzheimera. Można wtem patrzeć jak wydaje z siebie nieludzkie jęki, jak nie rozpoznaje twarzy, nie reaguje na ludzi, na kolory, dźwięki a nawet światło, jak szpitalna maszyna odsącza jej ślinę i pomaga płucom oddychać, jak pielęgniarki muszą taką osobę- na oczach rodziny- odzierać z godności zmieniając jej pieluchy przy wszystkich, a właściwie jej ciału bo tej osoby już dawno nie ma... czy obserwowanie tego jest wypełnianiem chrześcijańskiej woli o cierpieniu jako drodze i powinności? Czy o to chodzi by kosztem członka rodziny stwarzać sobie sztuczne cierpienie na pokaz? Czy zdrowy człowiek nie chciałby, by bliska osoba przestała się męczyć? By już odeszła? Myślę że, eutanazja jest oznaką litości i miłosierdzia, tak bardzo obcych gorliwie wierzącym.
Zabijanie biednych? Tego już nie rozumiem. Ateiści zabijają biednych? W jaki sposób? Czy to ateiści zabraniają używania prezerwatyw w afrykańskich krajach gdzie bieda idzie w parze z wirusem HIV? Czy to ateiści biją czołami przed biskupami w mercedesach? Jezus był ubogi, dlaczego kapłani nie są? Dlaczego zamiast dać biednym wolą kupić sobie okulary za kilka tysięcy euro? (jak uczynił to Benedykt XVI) Ateizm nikogo jeszcze nie uśmiercił, nie tłukł biedoty w krucjatach i wojnach religijnych, to nie ateiści przetaczając się przez różne kraje, gwałcili, plądrowali i zabijali by się bogacić. Argument ze Stalinem oczywiście jest koronnym argumentem katolików- Stalin nie był ateistą, on był tylko wychowanym w prawosławnej rodzinie, niepraktykującym ignorantem- to nie jest to samo co ateizm. Bolszewicki żołnierz się modlił, po czym ze sloganami swoich przywódców narodowych, czynił to, co ludzka natura ma najgorszego, tylko na co dzień trzymanego w ryzach, czynił to samo co rycerz podczas krucjaty lub hitlerowski żołnierz (co na pasie miał napis "Bóg jest z nami") Nie trzeba być ateistą by mordować, wystarczy być wierzącym, któremu religia pozwala na wszystko, zwłaszcza jak jest dopasowana do ideologii czy widzi mi się rządzących. Jak łatwo jest pozwolić na mordowanie w imię wiary, jak łatwo jest nazwać drugiego człowieka plugawym bo innowiercą, złem, które trzeba niszczyć w imię najwyższego dobra, Tym najwyższym dobrem najczęściej jest wiara według indoktrynujących kapłanów.
Ateizm zatem faktycznie jest niemęski, jeśli męskie jest bycie mordercą w imię religii.

"Ateizm odczłowiecza, co widać choćby w takim wielkim poparciu (...) dla seksualnych postaw sprzecznych z naturą ludzką (homoseksualizm, antykoncepcja)"
Homoseksualizm dla katolików jest nienormalny, no w końcu można dojść do wniosku, że religia jest wypaczona jeśli chodzi o miłość, jest w niej miejsce na prokreację i podział ról ale nie nie miłość (proszę przeczytać Biblią od deski do deski, by się o tym przekonać) Miłość tam występuje jedynie w formie miłości do Boga, do brata ale nie do współmałżonki czy współmałżonka. Homoseksualizm zatem przez katolików, jest pojmowany jedynie jako sam seks, czynność fizjologiczna nie uczucie. Miłość w religii jest prokreacją, jest seksem, jest jakąś tam więzią, której celem jest potomstwo i stworzenie czegoś w rodzaju "kolektywu". Czy to nie sprzeczne? Seks jest złem w religii, sam seks jest złem chyba że służy prokreacji a jedyne na czym skupiają się wierzący jest właśnie seks. Seks homoseksualny nie daje potomstwa zatem jest zły, uczucia już nie są ważne, pierwszą rzeczą jest niewłaściwy seks nie dający potomstwa i niemożność stworzenia tego... kolektywu, zwanego niestety rodziną. Mi nie przeszkadzają homoseksualiści, niby czemu mają mi przeszkadzać? Czym mają mi wadzić? Tym, że chcą żyć? Afiszowanie się ze swoją orientacją jest głupotą ale afiszowanie się ze swoją nienawiścią do osób homoseksualnych, jest jeszcze większą głupotą (może zacznę się afiszować z nienawiścią do rudych kobiet? Rude przecież wredne) Homoseksualizm jest zdaniem katolików- nabyty w drodze niewłaściwego wychowania oraz działania mediów (pewnie masońsko- żydowskich) Ciekawe to, bo w naszym kraju rodzin z problemami jest kilka milionów czy znaczy to, że kilka milionów dzieci z tych rodzin wyrośnie na homo? To całkiem sporo będzie homo w społeczeństwie, jakieś 10%... argument po prostu z dupy wyciągnięty. Kolejny "argument" to molestowanie w dzieciństwie. Wg danych policyjnych, kilka tysięcy dzieci rocznie jest molestowanych w Polsce! Problemem takich dzieci, gdy dorosną, jest często blokada w kontaktach z osobami przeciwnej lub tej samej płci (w zależności kto był oprawcą) Ministrant molestowany przez księdza, nie zostanie gejem, wręcz przeciwnie, może pałać nienawiścią do osób homoseksualnych i autentyczną odrazą, kobieta molestowana jako dziecko przez mężczyznę, może czuć odrazę do swobodnych kontaktów z mężczyznami, będzie szukać ciepła, opieki i zrozumienia ze strony mężczyzny ale jeśli nie jest homoseksualna, nie będzie lesbijką. Skąd zatem ten argument? Tak samo jak poprzedni, z przysłowiowej dupy. Co ciekawsze, patrząc na statystyki molestowania nieletnich na Świecie, najwięcej przypadków zdarza się w krajach gdzie religia ma duży wpływ na życie - w Afryce, Ameryce Południowej, Azji i Bliskim Wschodzie(tam raczej z racji wzorców kulturowych) oraz niektórych krajach Europy (skandale z Irlandii http://ruchofiarksiezy.org/tvnfakty/irlandia.html) Wg danych ze strony cia.media.pl zaczerpniętych ze statystyk policyjnych- 14% molestowanych stanowią chłopcy a 86% dziewczynki, pedofilami w 99,6% są mężczyźni, jeśli mężczyzna molestuje nieletnią dziewczynkę czy jest homoseksualny? Nie, jest po prostu chorym bydlęciem.
"Według tego raportu dziewczynki są 6 razy bardziej narażone na molestowanie i gwałt w wieku dziecięcym niż chłopcy. 86 % osób molestowanych seksualnie jako dzieci to dziewczynki, a tylko 14% to chłopcy. W przypadku gwałtu z penetracją (w odróżnieniu od innych rodzajów molestowania) statystyki wskazują na jeszcze wyższą liczbę dziewczynek wśród ofiar – według FBI, aż 99% (zob. statystyki w raporcie). Fakt, że opinia publiczna koncentruje się na przypadkach chłopów będących ofiarami mężczyzn-pedofilów, świadczy nie tylko o homofobicznej przesadzie, ale też o ignorowaniu przemocy wobec dziewczynek."
Ilekroć słyszę w telewizji o pedofilach-potworach takich jak Fritzl czy jemu podobni, w sprawie jest bestia i pokrzywdzone a nie pokrzywdzeni. Od 87 do 96% (w zależności od raportów) sprawców aktów pedofilskich to HETEROSEKSUALNI mężczyźni, którzy często mają rodzinę i - o zgrozo- własne dzieci. O pedofilii w Kościele, specjalnie dla Katola Młota, zrobię osobny wpis. Homoseksualizm jest znienawidzony bo tak każe Kościół, bo ich miłość jest brana za sam seks, bo ten seks nie daje potomstwa i jest "nienaturalny" (seks analny, oralny, urozmaicanie pozycjami, lubrykatny, gra wstępna- to wszystko też jest nienaturalne a praktykowane przez osoby heteroseksualne)
Ateizm nie pochwala ani nie potępia homoseksualizmu, uważa go po prostu za orientację, wielu ateistów homoseksualizmu nie akceptuje, zwłaszcza mężczyzn co jest związane ze strachem wynikającym z mylnego przeświadczenia "jeśli nie jestem przeciwko gejom, to jeszcze wszyscy pomyślą, że sam jestem gejem" a jak wiadomo, gdy Kościół i konserwatyści uwija się w pocie czoła, by zrobić z homoseksualizmu coś złego i wstydliwego, społeczeństwo jeszcze długo będzie uważać homoseksualizm za to samo, za co uważano czary w średniowieczu. Faktycznie, ateizm jest niemęski, jeśli typowo męskim zachowaniem jest bycie prymitywem.

Antykoncepcja- no tak, w religii nie ma na nią miejsca bo seks ma przynosić dzieci. Antykoncepcja chroni przed niechcianą ciąża ale też chorobami przenoszonymi drogą płciową. Zapewne każdy mężczyzna katolik, chce mieć tabun dzieci, bo przecież męska natura stoi w absolutnej sprzeczności z abstynencją seksualną czy seksualną wstrzemięźliwością. To jest NIENATURALNE zachowanie, ostro odbiegające od normy. Seks nie służy jedynie prokreacji, u zwierząt owszem, jednak nie u wszystkich, u wielu naczelnych służy do zacieśniania więzi i bliskości oraz okazywaniu uczuć- tak samo jest u ludzi. Seks u większości gatunków zwierząt trwa kilka minut, czasami nawet sekund, chodzi tylko o zapłodnienie, u ludzi niesie przyjemność, pobudza zmysły, zacieśnia więzi, cementuje miłość. Ludzie uprawiają seks najczęściej, gdy pojawia się między nimi miłość. W świecie zwierząt uczucia takiego jak miłość nie ma, chodzi o przedłużanie gatunku, nie ważne jaki pies jaką sukę dorwie, byle były z tego szczenięta. Ludzie nie bzykają się wszędzie, z byle kim byle by mieć dzieci...dlaczego? Myślę że 99% ludzi zna odpowiedź. Powstrzymywanie się od seksu prowadzić może do chorób psychicznych. Ludzie będący ze sobą w związku nie uprawiają seksu przedmałżeńskiego z powodu wpływu mediów tylko z miłości, uczucia zdecydowanie starszego niż telewizja czy internet. Nie każdy chce mieć dzieci po każdym stosunku, to dość zrozumiałe, by mieć dzieci należy mieć środki, należy być na to gotowym, odpowiedzialnym na tyle by zostać rodzicem, mieć w miarę ułożone życie bo dziecko potrzebuje opieki i wszystkiego, by móc normalnie się rozwijać i dorastać w godnych warunkach. Jakie mamy realia każdy widzi, antykoncepcja to sposób na przygotowanie się do roli rodzica, gdy już para nacieszy się tą eksplozją miłości i radości bycia razem, gdy związek się scementuje. Gdyby nie było antykoncepcji w dzisiejszych czasach, pewnie zamiast 7 miliardów ludzi było by nas 17 miliardów. Wiele par stosuje (od setek lat) stosunek przerywany, żadna to antykoncepcja, ale też niedozwolona przez kościół forma "marnowania nasienia" Nie dziwi mnie to wcale- przecież w religii jasno stoi, że nasienie ma trafić tylko do macicy i nigdzie indziej bo w przeciwnym razie to grzech. Ten kto krytykuje antykoncepcję i nawołuje tylko do rodzenia dzieci, prawdopodobnie jest gówniarzem z mlekiem pod nosem, który ma mnóstwo czasu na pisanie gównianego bloga bo tego czasu nie zajmują mu własne dzieci, których jako katol- mężczyzna, powinien mieć całe mnóstwo. No chyba że powstrzymuje się od seksu, co też w pewnym sensie tłumaczy taką a nie inną konstrukcję umysłu...
Seks podobnie jak wstrzymywanie się od niego, może prowadzić do pewnych patologii. Nadużywanie seksu, czy zaliczanie partnerek/partnerów dla popisu to efekt pewnego wzorca kulturowego, to fakt, to jest patologia związana z ludzką naturą. Nie ma ona związku z antykoncepcją, której w większości używają pospolici ludzi i całe mnóstwo szczęśliwych par. Takie zachowania, jak seks jako zabawa czy sposób na nudę lub lans oraz abstynencja seksualna spowodowana fanatyzmem religijnym (fanatyczną demencją) są po prostu skrajnością a żadna skrajność nie jest dobra!
Ateizm jest faktycznie nie męski, jeśli rolą mężczyzny zamiast rozsądku i odpowiedzialności ma być płodzenie lub zupełnie niemęskie, wyrzekanie się seksu z ukochaną (rozsiewanie HIVa to bardzo męskie zachowanie)

"Ateizm odczłowiecza, a więc i wyklucza tolerancję, co mogliśmy obserwować całkiem niedawno podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży w Hiszpanii: wrzask, obelgi, czarne stroje, ćwieki, mocny czarny makijaż, brutalna wrzeszcząca muzyka, flagi z trupimi czaszkami, obrażanie Papieża, naśmiewanie się z wartości i z Boga, którego 2 mln wyznawców przyjechało z całego świata do Madrytu – oto co ma ludzkości do zaoferowania ateizm. "
Katol Młot w swojej ignorancji przeszedł sam siebie, w głupocie przekroczył prędkość światła. To co wyżej opisał to tzw. subkultura. Subkultura powstaje niezależnie od nurtu, na którym bazuje. Często jest tak, że twórcy jakiejś ideii muszą się wstydzić za całe rzesze bezmózgich jednostek, które zawłaszczają ich koncepcje, dewastują je bezczelnie po czym używają do zabawy. Młodzież zawsze była taka sama. Prawem młodości jest popełniać błędy, bawić się i próbować czegoś nowego. Subkultura metalowców, skinheadzi, emo, bikiniarze, gitowcy... to wszystko czerpie garściami z jakichś idei ale działa poza nimi. Młodzież wymieniona przez Katola Młota to nie ateiści ale pseudosataniści zapewne, może goci (subkultura trzymająca się blisko okultyzmu) oraz emo (podobnie jak z gotami) wszystkie wyżej wymienione bazują na tym, co ateizm również krytykuje jako elementy religii. Gdyby Katol Młot częściej czytał być może wiedziałby co to za młodzież, a może wie ale celowo zwala winę na ateistów? W końcu to krzyżowiec, wali mieczem na oślep w imię religii.

"postawa Nergala, deathmetalowego muzyka, który w wymownym geście podarcia Biblii pokazał, że ma w dupie wszystkich chrześcijan i że nie ma zamiaru liczyć się z ich uczuciami i z wartościami które oni wyznają."
Wyobraźmy sobie, że Katol Młot jest artystą scenicznym, na scenie śpiewa pieśni religijne w heavymetalowej oprawie, rozpala stos i pali na nim książki naukowe, prezerwatywy, symbol płci żeńskiej -oraz na koniec- wrzuca tam jakiegoś żywego ateistę... To jego ekspresja nienawiści, czyni to bo nienawidzi. Wielu fanów jednak sobie nie znajduje, jedynie wśród fanatyków. Nergal znajduje fanów nie tylko wśród fanatycznie nienawidzących religii chrześcijańskiej (od których on sam się odcina) ale wśród przeciętnej młodzieży. To co zrobił, nie jest bowiem aktem nienawiści a grą aktorską na scenie, ma szokować, ma przyciągać uwagę- taki jest styl muzyki jaką wykonuje, nie on pierwszy ten styl narzucił, on tylko go powiela. Prawdziwą nienawiścią pałają zespoły, które działają w węższym kręgu, nie popisują się na scenie, często nie tworzą nawet muzyki zbliżonej do tej, jaką uprawia Nergal. Nergal podarł Biblię, zrobił coś prowokującego a dlaczego? Dlatego że katolicy na co dzień plują na ludzi niewierzących lub innowierców i to bezkarnie. Symbole ateistyczne (charakterystyczne A) są często znieważane, nauka nazywana jest nie raz dziełem szarlatanów i masonerii. Cóż, Nergal to twardy zawodnik, jego poczynania uważam w pewnej mierze za słuszne. Katolicy wyznają zasadę nadstawiania drugiego policzka, czego nie czynią, chyba że chodzi o cudzy policzek. Nergal tej zasady nie wyznaje, jak i większość ludzi. Jeśli ktoś mnie ciągle obraża, prowokuje, pluje na moje wartości to proszę bardzo, ja opluję jego wartości. Czy to jest dość klarowne dla katoli, którzy ciągle mają w zwyczaju obrażanie i opluwanie innych? Drodzy katolicy, Nergal wyznaje to samo prawo co wy, czyli oko za oko, ząb za ząb.
"Ateizm to ucieczka od rzeczywistości w kłamstwo, tak samo jak alkoholizm, narkomania czy pornografia."
To samo można powiedzieć o religii. Religijni fanatycy tak bardzo uciekają w świat religii, że tracą kontakt z rzeczywistością a oczy zalewa im ich własny jad, dobrym przykładem jest właśnie Katol Młot. W przypadku tego człowieka, religia stała się dla niego tym samym co alkohol i pornografia dla starego kawalera, jedyną ale destruktywną drogą.
Idea kogoś nadprzyrodzonego, może być podstawą do wyznawania wiary ale nie jest podstawą do agitowania, do zmuszania do wiary. Tacy katolicy mnie przerażają, są jak małe dzieci, które mają wyimaginowanego przyjaciela i rozkazują innym w niego wierzyć bo jak nie to stos! Nie da się udowodnić istnienia Boga- to fakt, nie da się udowodnić jego nieistnienia - to też fakt. Nie znaczy to jednak, że ktoś ma prawo wyśmiewać innego człowieka za brak wyimaginowanego przyjaciela, może taki człowiek ma uboższą wyobraźnię, może jest dojrzalszy, może nie...czy to ma znaczenie?

"Ateiści często stosują podobną argumentację:

    Nie wierzę w Boga ponieważ sama idea kogoś nadprzyrodzonego to głupota. To głupota ponieważ najzwyczajniej na świecie nie da się udowodnić Jego istnienia i tego, że nas stworzył. Nie mam żadnych podstaw, żeby wierzyć.

Słucham tych słów i krew mnie zalewa"
No cóż, Katol Młot to akurat przykład takiego bachora z wyimaginowanym przyjacielem, grubego chłopaczyska co w piaskownicy sypie piachem innym dzieciom w oczy, bo nie chcą wierzyć w jego zmyślonego przyjaciela. Rozwydrzony dzieciak, który nie dostał jeszcze w skórę od rodziców, myśli że może wszystko, chce mieć władzę i dyktować innym dzieciakom co mają robić i w co wierzyć... horror wielu piaskownic. Na szczęście, NA CAŁE SZCZĘŚCIE, wielu katolików to w miarę normalni ludzie, którzy tak się nie zachowują, z piaskownicy już wyrośli, piaskiem nie sypią w oczy, nie ciągną za włosy, nie plują, wiedzą bowiem że mogą dostać w skórę za takie zachowanie od rodziców czy innych dzieciaków.

"Chęć ciągłego budowania, tworzenia czegoś od zera. Brak strachu przed wielkimi wyzwaniami, brak strachu przed ryzykiem, brak strachu przed nieznanym, brak strachu przed własnym życiem."
To dobrze opisuje faceta ateistę, którego nie blokują chore doktryny, biskup grzmiący z ambony, fanatyczni sąsiedzi. To dobre określenie człowieka pragnącego nauki i poznawania świata oraz - PRZEDE WSZYSTKIM- rozumienia go a nie toczenia z nim boju, tam gdzie religii nie ma. To genialne określenie człowieka, który wie co to są uczucia, rozumie innych (kobiety) trzeźwo patrzy na życie, widzi przeszkody tam gdzie one są i nie biegnie taką drogą jak świr z gołą dupą i zawiązanymi oczami, To określenie człowieka, który poznaje życie, rozumie je, uczy się na błędach i myśli racjonalnie, by nic go nie zniszczyło. To nie pasuje do fanatycznego katolika, to pasuje może do umiarkowanego wierzącego ale przecież Katol Młot nim nie jest. Kogo on zatem opisuje?

"Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który rezygnuje ze swoich życiowych ambicji z obawy przed tym, że im nie podoła. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który nie podejmuje ryzyka i codziennie chce się z wami spotykać w tym samym miejscu co zawsze, bo tak bezpieczniej. Nuda. Drogie Panie, wyobraźcie sobie faceta, który wstydzi się publicznie przyznać do Jezusa Chrystusa ze strachu przed ludźmi"
Nie wiem jak to się ma do ateisty, czy wierzącego. To może opisywać każdego faceta, może to jest właśnie opis Katola Młota? Może to jest to, czego się boi lub czego chce się z siebie pozbyć ze swojej natury? Może to taki facet -tchórz, mięczak mocny słowem na jakimś blogu w internecie? Na to wygląda. Na celownik wziął sobie ateistów, przypisując im wszystko co uważa za negatywne. Ktoś inny przypisze wszystko co negatywne księżom albo zakonnicom, bo ich po prostu nienawidzi...i tyle.
Drogi Katolu Młocie, jeśli nie możesz sobie znaleźć kobiety, lub kobietę odebrał ci jakiś ateista, po prostu zmień postawę, nie porzucaj religii tylko zwyczajnie zmień postawę. Kobiety owszem- lubią rycerzy- ale nie zakute łby.


2 komentarze:

  1. Mam taką drobną wątpliwość. Otóż (prawie) wszyscy jednym tchem twierdzą, że nie da się udowodnić istnienia czy nieistnienia Boga/boga/bogów. Skąd ta pewność? Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Można się spierać o to czy istnieje lub nie, póki co, więcej przemawia za tym, że nie istnieje ale wyznawcy niewidzialnego staruszka lewitującego między chmurami, gotowi są zagryźć za twierdzenie, że ich Boga nie ma. Wolę gdy się im pokazuje, że ich bożek (jest czy nie ma) nie jest tym, czym im się wydaje być i nie jest żadnym twórcą praw i prawd uniwersalnych, gdyby nim był czy świat nie wyglądałby zupełnie inaczej? powinno im to dać do myślenia i dostarczyć powodów, do kontemplowania faktów i odróżnienia ich od mitów z Biblii.

    OdpowiedzUsuń